Rozmaitości

Osiedle straconych perspektyw

Podejrzewam, że każdy z nas kojarzy Leźnicę Wielką, zarówno tę z opowieści rodziców, jak i tę teraźniejszą. Wydaje mi się, że warto postawić dwa pytania – co te oddalone od siebie o kilkadziesiąt lat dwa obrazy tej samej miejscowości tak naprawdę rożni i co do tej różnicy doprowadziło?

Kluczowym miejscem bliskiego nam „Osiedla” – bo tak potocznie mówimy na tę miejscowość – jest zalew. Teraz bardziej trafnym określeniem jest bagno mułu i śmieci, ale nasi rodzice pamiętają czas, kiedy w akwenie można było pływać, na brzegu czuwał ratownik, wokół rozciągała się piękna plaża. Dlaczego zalew i całe osiedle zostało zaniedbane? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, porozmawiałem z osobami, które pamiętają jego dobre czasy.

Czasy świetności

Z moich ustaleń wynika, że za czasów obowiązkowej służby wojskowej Leźnica tętniła życiem. Żyjący tam mieszkańcy mieli dostęp nie tylko do zalewu (po którym można było pływać między innymi kajakiem, łódką czy nawet rowerkiem wodnym), ale również do zlokalizowanego obok ogródków działkowych własnego boiska oraz polanki w lesie, na której odbywały się dyskoteki. Dzieci leźniczan niedaleko miały szkołę i przedszkole. W centrum osiedla mieścił się klub garnizonowy, a w środku kino oraz biblioteka. Leźnica miała dostęp do własnej oczyszczalni ścieków, kotłowni, poczty, a nawet apteki. Co więcej, „miasteczko” ma własny kod pocztowy: 95-043.
Jak wspominali moi rozmówcy, zalew potrafił przyciągać kempingowców nawet z Łodzi czy Warszawy. Ludzie z miast szukali bowiem zabawy w otoczeniu wody i lasów, a te wymagania Leźnica spełniała idealnie. Ponadto turysta przyjeżdżający na „Osiedle” mógł skorzystać ze świetnie zagospodarowanej przestrzeni. Małe biznesy, które otwierały się w pobliżu, miały zawsze dostęp do klientów – w okresie letnim do turystów, a w zimowym do żołnierzy mieszkających na „Osiedlu”.

Początek końca

Ostatni obowiązkowy pobór do wojska miał miejsce 4 grudnia 2008 roku. Ta data dla leźniczan oznacza początek postępującego umierania ich osiedla. Kiedy mieszkający na tym terenie wojskowi zaczęli wyjeżdżać, funkcjonujące tam firmy zostały pozbawione zarobku w okresie bez turystów. Przedsiębiorcy, którzy nie mieli dochodu przez 2/3 roku, postanowili opuścić Leźnicę. Dawni mieszkańcy dbali o klub garnizonowy, zalew, szkołę i o wszystko, co budowało atrakcyjność „Osiedla”. Dziś dawne kino funkcjonuje okazjonalnie jako pozostawiająca wiele do życzenia strefa kibica. W 2012 została zamknięta szkoła, a trochę później przedszkole. Obecnie te dwa budynki są odwiedzane tylko przez młodzież poszukującą adrenaliny i bezdomnych szukających schronienia. Jak widać, życie na „Osiedlu” z czasem stawało się coraz trudniejsze i w konsekwencji wiele osób cywilnych zdecydowało się opuścić to miejsce.

Przyczyny zmian

Z rozmów, które przeprowadziłem, wynika, że wszystko zaczęło się zmieniać w roku 2008, kiedy to została zniesiona obowiązkowa służba wojskowa. W celu potwierdzenia tej tezy skontaktowałem się z Urzędem Gminy w Parzęczewie. Dzięki temu dowiedziałem się o Rozporządzeniu MSWiA z dnia 23 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków i trybu wypłaty ekwiwalentu pieniężnego w zamian za rezygnację z kwatery. Okazuje się, że żołnierze chętnie korzystali z możliwości zwolnienia kwatery w zamian za wypłatę ekwiwalentu pieniężnego. Jak widać na zaprezentowanym niżej wykresie, w latach 2002-2022 sukcesywnie zmniejszała się liczba mieszkańców.

Wykres wykonany przez autora tekstu na podstawie danych statystycznych z Urzędu Gminy w Parzęczewie.

Z korespondencji z osobą reprezentującą Urząd Gminy w Parzęczewie dowiedziałem się również o braku możliwości prowadzenia działalności usługowej i rekreacyjnej na zalewie oraz terenie wokół niego, ponieważ są to obszary leśne. Miejsca te nie mogą też zostać sprzedane, czyli nie ma szans na ratunek prywatnych przedsiębiorców.

Na zakończenie, w ramach porównania, przygotowałem dwa zdjęcia. Pierwsze przedstawia zalew w czasach jego świetności, na drugim można zobaczyć, jak wygląda to miejsce obecnie.

Źródło: https://www.kamilbazelak.pl/wp-content/uploads/2017/12/Zalew-Le%C5%BAnica-Wielka.jpg.
Zdjęcie wykonane przez autora tekstu.

A co Wy myślicie na temat obecnej sytuacji Leźnicy? Co Waszym zdaniem doprowadziło to miejsce do aktualnego stanu? Zachęcam do dyskusji w komentarzach.

Loading

Avatar photo

Jakub Ciniewicz

Od zawsze fascynowało mnie występowanie przed kamerą i trzymanie mikrofonu w ręce. Uwielbiam uczestniczyć w wydarzeniach na żywo, gdzie mogę działać spontanicznie i angażować się bezpośrednio w kontakt z rozmówcą i publicznością. Zakończyłem swoją przygodę ze Szkołą Podstawową w Parzęczewie, a naukę kontynuuję w Liceum Uniwersytetu Łódzkiego. Mam nadzieję, że kiedyś zobaczycie mnie nie tylko na swoich ekranach, ale również jako aktywnego uczestnika różnorodnych wydarzeń, gdzie będę mógł spełniać się jako młody dziennikarz na waszych oczach.

8 komentarzy do “Osiedle straconych perspektyw

  • W tym roku mija już 48 lat, odkąd skończyłem służbę w Jednostce wojskowej w Leżnicy Wielkiej.przebywałem tam w latach 1975/ 1976 w kompanii ktòra obsługiwała radiostacje prowadzące -“dalsza” i “ bliższa” to tak w skròcie!
    Służbą służbą ale chciałem się podzielić z czytelnikami moją historią związaną z osiedlem wojskowym.Po przybyciu z Grudziądza ze szkòłki pòłrocznej do jednostki w Leźnicy do tego wieczorem byliśmy zszokowani- było nas koło 10 osòb takie zad…e ( przepraszam za słownictwo) pierwsze dni jak zwykle byliśmy znowu najmłodszymi żołnierzami pod względem służby i trochę nas chciały przegonić starsze roczniki-trochę im to wychodziło.
    Ale,że byliśmy wiekowo starszymi 21-23 lata więc młodsi od nas rezerwiści i tzw.wicki nie bardzo mogli sobie poradzić.Dużo by pisać o tym .
    Wrôcę do osiedla ,zaraz na początku na kompanię przyszedł rezerwista z zespołu co grał w klubie garnizonowym i szukał basisty,poprzedni odszedł do cywila ,momentalnie się zgłosiłem a,że grałem na gitarze basowej więc zostałem przyjęty i następne 1.5 roku to już był luz- oczywiście służbę pełniłem jak była moja kolejność,ale po pewnym czasie zacząłem pełnić służbę tylko w klubie,a w soboty i niedziele graliśmy na dansingach- pamiętam w sobotę od 20 do 2 w nocy a w niedzielę od 20 do 24godz.poznałem dużo ludzi i wojskowych i cywili nawet miałem dziewczynę z osiedla niestety jakiś dziwny los nas rozdzielił ( jeżeli to przeczyta to bardzo serdecznie pozdrawiam i PRZEPRASZAM-Danuta!!!)
    Miałem tę przyjemność być na otwarciu zalewu w 1976 roku nawet się tam kąpałem-bardzo
    przyjemne wspomnienia.Czasami grałem też z Pawłem Prorokiem i sierżantem Zdzisławem-
    chyba mi nazwisko uciekło. Duuużo wspomnień miłych i innych ale prawdziwych.
    I tak do jesieni 1976roku grałem i przyszedł czas iść do cywila
    Mam pytanie bo dopiero niedawno doczytałem ż Paweł Prorok zginął w katastrofie śmigłowca kół Cisnej czy to prawda? Pozdrawiam redakcję i życzę dobrych tematòw,,,,,

    Odpowiedz
  • Z każdym kolejnym zdaniem tekstu coraz bardziej współczułem mieszkańcom Tej Leźnicy. Tej Leźnicy z alternatywnej rzeczywistości opisanej w artykule. Bo Ta Leźnica, w której mieszkam od ponad 40 lat wygląda zupełnie inaczej. Ludzie! Tu nie ma żadnego upadku! Czysto, cicho, spokojnie, żyje się chyba dobrze skoro od kilku lat przybywa mieszkańców. Może i narzeka się na wysokie opłaty, ale przecież za luksus się płaci. To oczywiście żart, jednak sąsiedzi z innej gminy, po drugiej stronie osiedlowej ulicy, gdzie chociażby woda jest 3 razy tańsza, też narzekają. A takich atrakcji i imprez, o których w komentarzach piszą głównie ludzie, którzy opuścili LW kupę lat temu, nie będzie, dopóki mieszkańcy nie będą tego chcieli. Dawni Leźniczanie wracają myślami do osiedla, które było ich/naszym całym życiem, dla wielu obecnych to tylko sypialnia. I nie twierdzę, że to źle. Po prostu zmiany. Odnośnie zalewu. Ludzie nie przestali tu przyjeżdżać, dlatego, że on się „skończył”. Zaczęli jeździć w atrakcyjniejsze dla nich miejsca i przez to się skończył. Taki biznes nastawiony wyłącznie na lokalsów zwyczajnie się nie kalkuluje.
    Zamknięta szkoła to efekt demografii, rozwoju szkół w Parzęczewie i Wartkowicach i jeszcze pewnie paru czynników. Przedszkole jest i działa. Chociaż nie, w wakacje rzeczywiście nie działa 🙂
    No i jeszcze ci bezdomni!
    Problemem raczej jest za mało miejsc parkingowych, co powoduje, że często w podjeżdżającym na przystanek busie jest jedna osoba. Kierowca! To na wypadek gdyby ktoś coś o komunikacji chciałby, że kiepska.
    I mógłbym tak jeszcze długo. O minusach tego miejsca również. Biorąc pod uwagę, że mieszkam tu od urodzenia i nigdy nie chciałem tego zmieniać jestem oczywiście całkowicie obiektywny.
    Na koniec słowo do redakcji chciałbym. Śledzę w miarę rozwój MP od początku i wiem, że ekipa jest młoda i uczy się dopiero i ogólnie uważam, że cała inicjatywa jest jak najbardziej na plus, dlatego nie napiszę, że informacje są nieprawdziwe, a jedynie nie do końca zweryfikowane.
    Albo jeszcze na koniec do Leźniczaków, co na rożnych forach piszą jak to kiedyś coś było, a teraz jest lipa.
    Pan Wacław (postać fikcyjna) zainwestował w biznes gastronomiczno-rozrywkowy i już 12 lat tak czeka na Was i na kolejny Dzień Leźniczaka:). Jak Wam czegoś brakuje to organizujcie się w grupach, zabierajcie znajomych i dawajcie co weekend nad zalew, a na pewno znajdzie się chętny do prowadzenia jakiegoś OSiRu i organizowania przeróżnych atrakcji. Tę drobną uszczypliwość piszę oczywiście z przymrużeniem oka i sympatią, bo o byłych Leźniczakach, znajomych i nie, zawsze myślę ciepło. Pozdrawiam prawie wszystkich!

    Odpowiedz
    • Dobry wieczór! W pierwszej kolejności dziękuję za wszystkie komentarze. Cieszę się, że tekst spotkał się z takim odzewem i wywołał dyskusję (jest to dla mnie niezwykle istotne). Jak widać, dzięki publikacji pojawiają się też dodatkowe informacje, które rzucają nowe światło na omawiany temat. Od początku zależało mi na możliwie obiektywnym przedstawieniu tematu, choć zdawałem sobie sprawę, że może on budzić kontrowersje. Materiał powstał na podstawie rozmów z kilkoma osobami w jakiś sposób związanymi z Leźnicą (perspektywa 1) mieszkańców stałych, 2) związanych z miejscowością przez jakiś okres swojego życia i 3) wyłącznie odwiedzających to miejsce) oraz danych pozyskanych z Urzędu Gminy w Parzęczewie. Okazuje się jednak, że mimo poczynionych starań, w tekście pojawia się błąd – faktycznie w Leźnicy Wielkiej działa przedszkole, z tym, że w innym miejscu. Pomyłka ta wynika z faktu skupienia się na BUDYNKU dawnego przedszkola, a nie samej INSTYTUCJI, która obecnie funkcjonuje w jednym z bloków. Serdecznie przepraszam za to niedopatrzenie.
      Fragmenty komentarza kierowane są do dawnych mieszkańców Leźnicy, więc pozwolę sobie to właśnie im zostawić możliwość ustosunkowania się do tych słów. Jednocześnie w imieniu redakcji dziękuję za docenienie naszej inicjatywy. Staraliśmy się i będziemy to robić dalej. – Jakub Ciniewicz

      Odpowiedz
  • Upadek LW nie miał jednej przyczyny. Moim zdaniem pierwszym „gwoździem” było wprowadzenie przepisu o zakazie wykorzystywania żołnierzy przy pracach poza JW. Dowódca JW również zaczął liczyć kasę, skończyły się budowy, konserwacje itp. Gminy nie było stać (lub z racji odległości Parzęczewa było to trudne) na wykonywanie różnego rodzaju prac. Drugim „gwoździem” była likwidacja kotłowni i przejście na ogrzewanie olejowe (lub gazowe, nie pamiętam). W efekcie LW stała się najdroższym pod względem opłat garnizonem w Polsce. Trzecim było zaangażowanie 25 BKP w misje co spowodowało, że kadra miała dużo kasy. W połączeniu z „2” każdy wolał własny dom lub mieszkanie w Łęczycy niż bloki na Osiedlu. Wyludnianie doprowadziło do likwidacji szkoły i przedszkola i w efekcie synergii do dalszego wyludniania. Oczywiście było jeszcze kilka mniejszych czynników (np. przejście z PŚT na 25 DKP) ale ciężko ocenić ich wpływ na losy LW.

    Odpowiedz
  • Moim zdaniem odpływ ludzi z Leźnicy rozpoczął się wcześniej niż w roku 2008. W Leźnicy mieszkałam od 2 roku życia, od roku 1984 do 2004. Już w końcu lat 90 plaża nad zalewem zarastała. Niby pole namiotowe jeszcze działało, ale nie było już możliwości wypożyczania łodzi itd.. Nie było osiedlowych imprez. Ani dla dzieci ani dla dorosłych. Jako dziecko pamiętam rewelacyjny plac zabaw w centrum koło klubu, lodziarnie, imprezy organizowane dla dzieciaków czy półkolonie. Pamiętam lodziarnie, grupowe aerobiku, zajęcia z angielskiego, gry na pianinie. W II połowie lat 90 już tego nie było. Zamykały się knajpki a mieszkańcy przenosili swój wypoczynek na działki po drugiej stronie zalewu. Do tego mniej więcej od 1998 roku zaczęły się wyprowadzki rodzin wojskowych do Łodzi, Łęczycy i Ozorkowa.

    Odpowiedz
  • Dobrze pamiętam jak jeździłem z tatą nad zalew rowerami to tam nauczyłem się pływać. Myślę że do obecnej sytuacji przyczynia się efekt stojącej wody (mały przepust wody). Nie jestem znawcą, ale moim zdaniem zalew zmienił się z miejsca do kąpania i plażowania, na miejsce tylko i wyłącznie dla rybaków i winę ponosi koło łowieckie zagarniając dla siebie zbiornik.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *